niedziela, 3 listopada 2013

Krótka historia Pingwina, który został milionerem.




Chciałem się zwierzyć przed Wami z pewnej rzeczy. Otóż czasami, kiedy nie muszę chodzić do pracy, a to wypada w weekend, lubię pisać bajki. Takie dla siebie. Szczególnie o zwierzętach, ponieważ uwielbiam przypisywać im ludzkie cechy. Pomyślałem, że skoro jest niedziela, pora już wieczorowa, a jutro trzeba wstać do szkoły lub pracy, zamieszczę bajkę do przeczytania- na dobranoc.I dla zmęczonych, którzy już leżą z laptopem pod kołdrą, dla wesołych by jeszcze poprawić im humor, i dla smutnych aby na ich twarzach zagościł uśmiech. Bajkę napisałem kilka lat temu, kiedy była potrzebna do szkoły w kategorii: Bajka przedsiębiorcza. To krótka historia Pingwina, którego marzeniem jest założenie firmy. Moi drodzy, bierzmy z niego przykład. Do zobaczenia we wtorek. Obiecuję że będzie bajecznie :) Miłego czytania i dobrej, spokojnej nocy wszystkim!



"Dawno, dawno temu a może trochę wcześniej w dalekiej ciepłej Antarktydzie mieszkał pingwin o imieniu Józef. Wynajmował małe Iglo w dzielnicy Mroźnej niedaleko stacji metra. Ukończył uniwersytet im.Nemo w Grenlandii na wydziale rybołówstwa. Józef od początku był zdolnym studentem. Od jajka przyświecało mu kilka celów, które chciał zrealizować w dorosłym, pingwinim życiu. Założyć rodzinę, ustatkować się i przede wszystkim założyć własną, dobrze prosperującą firmę. Zdawał sobie jednak sprawę że dużo śniegu stopnieje zanim będzie siedział na lodowym fotelu z telefonem w płetwie wydając rozkazy swoim pracownikom.
  Józef wstał rano ze swojego tapczanu. Żółte oczka miał jeszcze poklejone. Koszmary męczyły go tej nocy. Sięgnął płetwą do lodówki po Red Bulla i jednym szybkim gulgnięciem opróżnił zawartość puszki. Myślał o wakacjach.Od dawna chciał zobaczyć Wielki Mur. Niestety to będzie musiało poczekać. Jadąc metrem wsłuchiwał się w kawałek Britney Spears "Break the Ice". Na zewnątrz było chłodno co przyprawiało go o gęsią skórkę. Urząd Statystyczny mieścił się po drugiej stronie miasta. Po mozolnej i długiej podróży wchodząc do budynku prawie dostał ataku serca, widząc kolejkę Fok, Morsów, Albatrosów i jednego Niedźwiedzia Polarnego stojących w tym samym celu co on. Aby założyć firmę.
                                                                            *
                                                                Kilka lat później

Józef Pinwiński siedział prosto, ubrany w idealnie skrojony garnitur, w białej koszuli rozpiętej u góry, w spodniach khaki i mokasynach na gołe płetwy. Pingwin luzak. Z przyjemnością oglądał panoramę miasta ze swojego szklanego wieżowca firmy. Stało się. Osiągnął cel. Pełnił stanowisko prezesa firmy "Albo Rybki albo Pipki"razem ze swoim wspólnikiem, Delfinem. Na biurku,wykonanym z brazylijskiej wiśni leżały sardynki w czekoladzie. W drugim pokoju dało się słyszeć cichutkie stukanie w klawiaturę jego asystentki, Pani Foki. Józef, pomimo całego bogactwa jakie teraz posiadał, nadal był zwykłym, skromnym nielotem. Jego dobrą stroną był umysł przedsiębiorcy. I to dzięki niemu osiągnął aż tyle. Również w życiu prywatnym był szczęśliwym mężem i ojcem. Wieść o jego sukcesie dotarła do każdego zakątka Antarktydy. Nawet wydał książkę pt " Od zera do milionera" gdzie gorąco polecał zakładanie firm, i realizację marzeń za wszelką cenę. I on tego dokonał."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz