piątek, 29 listopada 2013

Pech



Macie takie wrażenie, że pech prześladuje was na każdym kroku? Wychodzimy z domu, i bach. Pech. Skręcamy w lewo, przyspieszając kroku, odwracamy się. Nie ma go. Dmuchając na zimne, idziemy dalej w stronę przystanku autobusowego. Kiedy myślimy, że to już koniec, stajemy w miejscu jak zamurowani. Na przystanku, stoi pech. I tak w kółko.

To zupełnie jak z zimą. Wydaje się nam, że w tym roku to nas na pewno nie zaskoczy. Nauczeni doświadczeniem, zawsze zmieniamy wcześniej opony, wyciągamy z pawlacza zimowe wdzianka ( Czy ktoś wie jeszcze, co to jest pawlacz?). A jednak, kiedy Zima przychodzi, jesteśmy nią totalnie zaskoczeni : Co? Śnieg w grudniu? Ten świat schodzi na psy- rzucamy ze złością.

A propos psów? Nie dawno w Internecie można było przeczytać wieść, o zaginionym od ponad roku owczarku niemieckim. Pech sprawił, że tułał się biedny, nie wiadomo gdzie, w lecie, i zimie. Aż tu nagle, zapukał do drzwi jednego z komisariatów. Policjanci, również musieli być zaskoczeni, jak tą zimą, czy pechem na przystanku. Tym razem, można mówić o szczęściu. Pies miał obroże z numerem telefonu. Wystarczyło zadzwonić do właściciela. Jakież było pewnie jego zaskoczenie. I radość. Gdyby miał ogon, na pewno merdałby nim serdecznie. Co prawda, nie wiem w jaki sposób owczarek wyjaśnił funkcjonariuszom prawa, że jest tym, kogo szukają przez rok, ale to już nie moja brożka. Albo jak to mówią, psi interes.

Pecha miał też pan, który chciał obrabować stację paliw w Stanach Zjednoczonych. Nie od dziś wiadomo, że Ameryka jest państwem możliwości. Jednak ostatni kryzys, który zaskoczył ekonomistów, no bo jak to , tak długo się utrzymuje? W każdym razie, kryzys zmusza do działania. No i biedaczyna, (ten od stacji) wszedł do środka z pistoletem wycelowanym w sprzedawcę. Ten, na pewno był zaskoczony. Może, nie tym że to napad, bo te zdarzają się systematycznie, ale tym, że rabuś, nie miał czapki. A rabuś, widząc zaskoczoną minę sprzedawcy, był w takim szoku, że zapomniał jej założyć. A jak ją założył to mu spadła. I pistolet też. Sprzedawca musiał mieć wrażenie że gra w jakiejś komedii, i zaraz zza pułki ze słodyczami wyskoczy reżyser i powie „ cięcie”. Nic takiego, akcja trwała dalej. Rabuś, miał już dość upokorzeń jak na jeden wieczór. Zabrał ze sobą łup, i wyszedł. No i tak sobie Idzie, zadowolony z siebie,(pewnie pogwizdując wesoło piosenkę) patrzy na przystanku, a tam… pech. Okazało się , że cały towar który wyniósł- zgubił. A na domiar złego, przejeżdżający obok patrol policyjny (ale nie ten od zaginionego owczarka) zgarnął go na gorącym uczynku. Wiecie jaką piosenkę sobie nucił pod nosem? „ Znowu w życiu mi nie wyszło”…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz