Kilka dni temu w mediach gruchnęła informacja, że w Polsce, pewna kura została..kogutem. Nasz blog jako pierwszy przeprowadził z nim wywiad.
Siedzimy w eleganckim kurniku, na terenie ogromnej fermy.
Kogut przeprasza za spóźnienie, tłumaczy że udzielał wywiadu telewizji TNV w
programie „Ugotowani”. Wyciąga zza pięknego kolorowego upierzenia okrągłe
pudełeczko, i proponuje mi dżdżownicę w czekoladzie…
DMPW: W pierwszej chwili kiedy usłyszałem w radiu komunikat o Panu, pomyślałem że ktoś robi sobie jaja…
KOGUT: Dlaczego?
DMPW: Sytuacje zmiany płci pojawiały się raczej w kontekście polityków lub celebrytów. Nie znałem takich przypadków wśród zwierząt.
KOGUT: Ptaka Pan nie widział?
DMPW: Przemiany kury w koguta.
KOGUT: Zwykły z Pana żółtodziób. To dość częste zjawisko, jednak , zupełnie nie wiem dlaczego, media akurat mój przypadek nagłośniły. Wszyscy o tym pieją!
DMPW: Proszę opowiedzieć, jak to wyglądało w Pana przypadku? Długo Pan zwlekał z tą decyzją?
KOGUT: Wie Pan, w przypadku koguta, nie warto odwlekać decyzji w nieskończoność. Jednego dnia możesz piać rano na grzędzie a drugiego kładziesz głowę na pniu i witasz się z siekierą. Oczywiście, musiałem działać szybko i zdecydowanie. Ja od zawsze czułem się kogutem. Nigdy mnie nie pociągało przesiadywanie z kokoszkami i noszenie jaj. Potrzebowałem tej zmiany.
DMPW: A jak wygląda życie koguta?
KOGUT: Wie Pan, to jest zupełnie co innego. Rano, piejesz ile sił, dając znać że wstał nowy dzień. Oczywiście to żadna przyjemność dla tych którzy wstają. Niejednokrotnie spotkałem się z przykrymi sytuacjami a nawet wyzwiskami.
DMPW: Na przykład?
KOGUT: Nie będę dosłownie cytował. Padały groźby w stylu: Skończysz zaraz w garnku głupi kogucie. Albo szydercze docinki w stylu: Patrzcie, kura pieje, ale jaja! Do prawdy, boki można zrywać…
DMPW: Ciężko odnaleźć się w nowej roli? Jak zareagowali najbliżsi na tę zmianę?
KOGUT: Rodzice nie żyją. Mama skończyła jako rosół kiedy miałem 2 lata. Tatę sprzedawali po kawałku w Kebabie o nazwie ,, Kurcze blade”. Idealny dobór słów, swoją drogą. Niestety, nie doczekali tego momentu, kiedy wyrosła mi grzywa, piękne upierzenie.
DMPW: A przyjaciele?
KOGUT: Życie w gospodarstwie rządzi się swoimi prawami. Tu bywało różnie. Gęsi gęgały ze mnie i wytykały skrzydłami, krowy wymuczały mnie ze śmiechu. Koń parskał śmiechem. Psy olały całą sytuację.
DMPW: A kury?
KOGUT: Koleżanki starały się mnie wspierać. Mówiły żebym nie czytał tych komentarzy na twitterze, facebooku w stylu : Ptasi móżdżek, jajogłowy. Pomagały mi stanąć na pazury od pierwszych dni.
DMPW: Jest Pan z kimś związany prywatnie?
KOGUT: Związki w gospodarce są krótkie. Próbowałem poderwać jedną liliputkę. Rozmawialiśmy raz za stodołą. Wyrysowała mi swym pazurkiem numer swojego kurnika ( Pan Kogut milczy). Gdybym umiał fruwać, na pewno wyleciałbym teraz w powietrze jak z procy, ze szczęścia. Obiecałem że zaglądnę jutro po południu.(Cisza) Kiedy rano wstałem, pierwsze kroki skierowałem pod wskazany adres. Kiedy tam przyszedłem, stanąłem jak wryty. Zobaczyłem gospodarza i gospodynie, kury krzątające się przed wejściem(Cisza).Były tam wszystkie…prócz Niej.
DMPW: Co się stało??
KOGUT: Ukradł ją. Moją ptaszynę.
DMPW: Kto?
KOGUT: Ten rudy..
DMPW: Premier?
KOGUT: No nie. Rudy Lis. Ukradł ją w nocy z grzędy. Tylko pióra zostały. Policja mnie przepytywała, ale ja po trzy kroć się wypierałem. Nie chcę o tym mówić.
DMPW: A propos premiera. Jest Pan teraz kogutem znanym i cenionym. Myślał Pan o polityce?
KOGUT: Zawsze głosowałem na kaczorów..
DMPW: Ale ja pytam, czy chciałby Pan wejść do polityki.
KOGUT: Myśli Pan że nadawałbym się na Wiejską?
DMPW: Środowisko podobne.
KOGUT: Szczerze? Raczej nie nadawałbym się do polityki. To nie moja działka.
DMPW: Myślę że na Ministra Gospodarki to by się Pan nadawał.
KOGUT: Pożyjemy, zobaczymy.
DMPW: Zaczął Pan w życiu zupełnie nowy etap. Ma Pan jakiś wzór, na którym się wzoruje?
KOGUT: Zawsze chciałem być astronautą.
DMPW: Jak Neil Armstrong?
KOGUT: Zwariował Pan. Nie czytał Pan Mickiewicza?
DMPW: Nie rozumiem?
KOGUT: Pan Twardowski. To on poleciał Kogutem na księżyc. Musi Pan jeszcze wiele się nauczyć, bo jak na razie to z Pana taki nieopierzony dziennikarz… Oj jaja sobie robię, nie znasz Pan Kogutów?
DMPW: W pierwszej chwili kiedy usłyszałem w radiu komunikat o Panu, pomyślałem że ktoś robi sobie jaja…
KOGUT: Dlaczego?
DMPW: Sytuacje zmiany płci pojawiały się raczej w kontekście polityków lub celebrytów. Nie znałem takich przypadków wśród zwierząt.
KOGUT: Ptaka Pan nie widział?
DMPW: Przemiany kury w koguta.
KOGUT: Zwykły z Pana żółtodziób. To dość częste zjawisko, jednak , zupełnie nie wiem dlaczego, media akurat mój przypadek nagłośniły. Wszyscy o tym pieją!
DMPW: Proszę opowiedzieć, jak to wyglądało w Pana przypadku? Długo Pan zwlekał z tą decyzją?
KOGUT: Wie Pan, w przypadku koguta, nie warto odwlekać decyzji w nieskończoność. Jednego dnia możesz piać rano na grzędzie a drugiego kładziesz głowę na pniu i witasz się z siekierą. Oczywiście, musiałem działać szybko i zdecydowanie. Ja od zawsze czułem się kogutem. Nigdy mnie nie pociągało przesiadywanie z kokoszkami i noszenie jaj. Potrzebowałem tej zmiany.
DMPW: A jak wygląda życie koguta?
KOGUT: Wie Pan, to jest zupełnie co innego. Rano, piejesz ile sił, dając znać że wstał nowy dzień. Oczywiście to żadna przyjemność dla tych którzy wstają. Niejednokrotnie spotkałem się z przykrymi sytuacjami a nawet wyzwiskami.
DMPW: Na przykład?
KOGUT: Nie będę dosłownie cytował. Padały groźby w stylu: Skończysz zaraz w garnku głupi kogucie. Albo szydercze docinki w stylu: Patrzcie, kura pieje, ale jaja! Do prawdy, boki można zrywać…
DMPW: Ciężko odnaleźć się w nowej roli? Jak zareagowali najbliżsi na tę zmianę?
KOGUT: Rodzice nie żyją. Mama skończyła jako rosół kiedy miałem 2 lata. Tatę sprzedawali po kawałku w Kebabie o nazwie ,, Kurcze blade”. Idealny dobór słów, swoją drogą. Niestety, nie doczekali tego momentu, kiedy wyrosła mi grzywa, piękne upierzenie.
DMPW: A przyjaciele?
KOGUT: Życie w gospodarstwie rządzi się swoimi prawami. Tu bywało różnie. Gęsi gęgały ze mnie i wytykały skrzydłami, krowy wymuczały mnie ze śmiechu. Koń parskał śmiechem. Psy olały całą sytuację.
DMPW: A kury?
KOGUT: Koleżanki starały się mnie wspierać. Mówiły żebym nie czytał tych komentarzy na twitterze, facebooku w stylu : Ptasi móżdżek, jajogłowy. Pomagały mi stanąć na pazury od pierwszych dni.
DMPW: Jest Pan z kimś związany prywatnie?
KOGUT: Związki w gospodarce są krótkie. Próbowałem poderwać jedną liliputkę. Rozmawialiśmy raz za stodołą. Wyrysowała mi swym pazurkiem numer swojego kurnika ( Pan Kogut milczy). Gdybym umiał fruwać, na pewno wyleciałbym teraz w powietrze jak z procy, ze szczęścia. Obiecałem że zaglądnę jutro po południu.(Cisza) Kiedy rano wstałem, pierwsze kroki skierowałem pod wskazany adres. Kiedy tam przyszedłem, stanąłem jak wryty. Zobaczyłem gospodarza i gospodynie, kury krzątające się przed wejściem(Cisza).Były tam wszystkie…prócz Niej.
DMPW: Co się stało??
KOGUT: Ukradł ją. Moją ptaszynę.
DMPW: Kto?
KOGUT: Ten rudy..
DMPW: Premier?
KOGUT: No nie. Rudy Lis. Ukradł ją w nocy z grzędy. Tylko pióra zostały. Policja mnie przepytywała, ale ja po trzy kroć się wypierałem. Nie chcę o tym mówić.
DMPW: A propos premiera. Jest Pan teraz kogutem znanym i cenionym. Myślał Pan o polityce?
KOGUT: Zawsze głosowałem na kaczorów..
DMPW: Ale ja pytam, czy chciałby Pan wejść do polityki.
KOGUT: Myśli Pan że nadawałbym się na Wiejską?
DMPW: Środowisko podobne.
KOGUT: Szczerze? Raczej nie nadawałbym się do polityki. To nie moja działka.
DMPW: Myślę że na Ministra Gospodarki to by się Pan nadawał.
KOGUT: Pożyjemy, zobaczymy.
DMPW: Zaczął Pan w życiu zupełnie nowy etap. Ma Pan jakiś wzór, na którym się wzoruje?
KOGUT: Zawsze chciałem być astronautą.
DMPW: Jak Neil Armstrong?
KOGUT: Zwariował Pan. Nie czytał Pan Mickiewicza?
DMPW: Nie rozumiem?
KOGUT: Pan Twardowski. To on poleciał Kogutem na księżyc. Musi Pan jeszcze wiele się nauczyć, bo jak na razie to z Pana taki nieopierzony dziennikarz… Oj jaja sobie robię, nie znasz Pan Kogutów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz