Wszyscy fani twórczości znakomitego Jefferego Deaver’a oraz Lincolna Rhyme’a będą mogli sięgnąć po kolejną książkę autora, którą jest „ Pokój Straceń”.Rhyme, znany i ceniony kryminalistyk ani przez chwilę nie może odpocząć od rozwiązywania tajemniczych zagadek które są wprost stworzone dla jego genialnego intelektu( On sam, pewnie by się obraził czytając te słowa). Tym razem, morderstwo zostaje popełnione setki kilometrów od Nowego Jorku, na malowniczych Bahamach. W jednym z hotelowych pokoi ginie Robert Moreno, obywatel USA. Jeden strzał, z odległości dwóch kilometrów.”- Jeden na milion” kwituje krótko Amelia Sachs. W tej sprawie zaczyna się toczyć śledztwo, w której ciężko znaleźć dowody. A jeśli są- trudno je z kimkolwiek połączyć. Grupa policjantów będzie musiała stawić czoło jednej z rządowych agencji bezpieczeństwa, która za wszelką cenę będzie próbować utrudniać śledztwo-skutecznie. Usunięcie świadków? To dla nich żaden problem. Zwłaszcza dla tajemniczego Jacoba Swanna, genialnie posługującego się nożem. Używanie go na ludziach, czy przy filetowaniu mięsa to żadna różnica. To tylko ciągła praktyka. Czytając książki, często obsadzam aktorów w rolę jej bohaterów. Lincoln Rhyme, to dla mnie Al Pacino, z filmu „88 minut”. Swann, to oczywiście Jason Statham. Może dlatego tak bardzo trzymałem za niego kciuki?
Reasumując, Jeffery Deaver odwalił kawał dobrej roboty. Książkę czyta się
płynnie, i szybko. Jak precyzyjne cięcie nożem. Chociaż „ Kamienna Małpa” była
zdecydowanie lepsza. Mimo to, polecam zapoznać się ze sprawą i dowodami jakie
zebrał na tablicach Rhyme. Wiecie już, kto za tym wszystkim stoi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz