wtorek, 8 października 2013

Rano wstać- tak łatwo powiedzieć.


Czy to już 6 rano ?


Większość normalnych osób ma problem ze wstawaniem rano. Przynajmniej Ja mam na pewno. Jest jedno słynne przysłowie, które mówi o tym, że kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. Niestety nie mam pojęcia co miał na myśli autor tego powiedzenia, a jedyną nabytą rzeczą z powodu braku snu, jaką dostałem- są podkrążone oczy a niekiedy-worki. Nadchodzi czas, że wstawać rano będzie coraz trudniej. Na zewnątrz zimno, mglisto, a w pod kołdrą takie ciepło. Wiele osób postanowiło z tym walczyć. Jednak zaraz po przebudzeniu, kiedy umysł pracuje na najniższych obrotach często zdarza mu się płatać nam figle.
  Standardowym zagraniem jakie większość z nas robi rano gdy zadzwoni budzik, jest mocna deklaracja : jeszcze 5 minut i wstaję. ( Mały procent ludzi rozwala swój budzik lub telefon). I to jest błąd. 5 minut, zamienia się  w spóźnienie do pracy lub szkoły. Nie jednokrotnie sam dałem się na to nabrać, wstając w południe, mając o 7 rano wychowanie fizyczne. To rozwiązanie stanowczo odpada.( Teraz chodzę do pracy, więc jak większość osób, budzika nienawidzę.) Więc jak tu wstać? Nie powinniśmy ustawiać na budzik swojej ulubionej piosenki, ponieważ zwyczajnie nam zbrzydnie. Zaczyna się kojarzyć z przerwaniem snu, w którym akurat dopływaliśmy motorówką do brzegów piaszczystej plaży, na której leżał przystojny opalony Latynos, który machał do nas zachęcająco, pokazując by go nasmarować olejkiem do opalania z filtrem UV( Wersja dla mężczyzn: na brzegu leży rozgrzana mulatka, i pokazuje inne gesty rękami) Kiedy dotykamy nogą rozgrzanego piasku, na plaży zaczyna grać melodia. Skąd dochodzi? Bach: Otwieramy oczy, i znajdujemy się we własnym łóżku. Piękny obraz snu, odpływa na zawsze, pozostawiając piasek między oczami( Cholerny jęczmień). Jaka rada? Wstać od razu, wyłączyć budzik i spróbować powoli budzić się do życia. Napisałem, powoli, bo jeśli za szybko zerwiemy się z łóżka grozi to przykrymi konsekwencjami, bo zaspany umysł, lubi płatać figle. Znam kilka przypadków, w których człowiek, ubierając się do pracy próbował wcisnąć prawą nogą do lewego buta, klnąc przy tym jak szewc, i dziwiąc się że nie pasuje ( to nie mój przypadek). Nie mówiąc już o zakładaniu ciuchów na lewą stronę, przez co słyszymy ironiczne komentarze o metkach(Nigdy mi się to nie zdarzyło)Znajomy X, był tak nie wyspany, że zamiast za potrzebą pójść do łazienki, otworzył drzwiczki od pralki. Wiele osób, często wykonuje czynności automatycznie i nieświadomie. Sam byłem świadkiem pewnej sceny, kiedy to w nocy, moja kuzynka ubrana w białą piżamę do kostek, wtargnęła do mojego pokoju, i weszła za szklane drzwi. Tam, jej wycieczka się skończyła, ponieważ mimo tego iż wyglądała jak zjawa, nie zdołała przejść przez drewnianą ścianę. Będąc w delikatnym szoku, nie pewny czy to duch, a w dodatku mojej kuzynki zapytałem, co robi. Rzuciła krótko-  Chciałam się wysikać. Kiedy wspomniałem jej o tym nad ranem, powiedziała że to nie prawda. To się chyba nazywa, lunatykowanie.
   Można wymieniać masę przykładów , jak człowiek zachowuje się rano. O tym że je śniadanie przez 40 minut, stara się być cicho kiedy wszyscy śpią, a w rzeczywistości zachowuje się jak słoń w składzie porcelany.( I jest pewny, że kubek pełen szczoteczek do zębów który wpadł właśnie do wanny nikogo nie obudził. Więc jaka jest ta rada, bo już zasypiam, chciało by się powiedzieć?
   Ciężko powiedzieć. Osobiście, nie znalazłem na to recepty. Żeby organizm zaczął pracować na wysokich obrotach, potrzebne jest kilka czynników. Znana i ceniona przez wszystkich jest mała czarna.(Pisząc ten post, dopijam „dużą białą” z brązowym cukrem. Efekt? Oddałbym wszystko za łóżko z pierzyną)  Kofeina powoduje pobudzenie organizmu, tylko uwaga! Zbyt duża ilość spowoduję nerwowość. Nie dość, że będziemy nie wyspani, to jeszcze wkurwieni. A pójście wcześniej spać? Jasne. Ale jak tu się położyć, jak w telewizji liga mistrzów, ulubiony serial lub dopiero rozpoczynająca się impreza. I te komentarze- „chodzisz spać z kurami” czy „już po wieczorynce- do spania”. Choćbyśmy bardzo chcieli, to odpada…
Panie i panowie. Kto rano wstaje, ten przez cały dzień śpiący pozostaje. Wydaje mi się że to na prędce stworzone przysłowie idealnie komponuje się z życiem każdego śpiocha. Możemy mieć tylko nadzieję, że kolejnej nocy, znowu przyśni się nam motorówka, piaszczysta plaża, i ten umięśniony opalony przystojniak, lub zgrabna laseczka z drinkiem pod parasolką. Motorówka dobija do brzegu, stawiamy nogę na piasek i ruszamy  do uśmiechającego się nieznajomego. Ten, otwiera usta a z nich wydobywa się dziwny dźwięk. Jakby alarm?
A wy macie jakieś sprawdzone sposoby, by każdy dzień rozpoczynać z wigorem? Wszystkim, którzy otworzyli teraz zmęczone oczka, mówimy „ Dzień dobry”
:)


1 komentarz:

  1. ah.. mam tak samo... wstawanie rano to dla mnie katorga...zawsze ta godzinka snu jeszcze by się przydała...nie doceniałam tego kiedyś jak nie musiałam wstawać codziennie do pracy. Ja jednak niestety nie znalazłam złotego środka, ale faktycznie podobno najlepszy sposób to wstać żeby wyłączyć budzik i nie kłaść się z powrotem. Jak dla mnie jest to wyczyn i jedyne rozwiązanie, nad którym nadal staram się zapanować.:) Może kiedyś polubię poranki..:p
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń