czwartek, 20 czerwca 2013

Damsko-męskie wakacje w Rzymie cz. II

Po dwugodzinnym locie, który odbył się bez zarzutów (nasz samolot nie został porwany, nie doszło do żadnej katastrofy, a jedyną przeszkodą był dla nas głośno chrapiący mężczyzna) uderzyła nas fala gorącego, włoskiego powietrza. Teraz pozostało już tylko dotrzeć do celu. Jak się okazało nie wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, bo podróż z lotniska do La Giustiniany zajęła nam bite 5 godzin.
W tym czasie skorzystaliśmy z wszystkich możliwych środków transportu miejskiego (z autobusu do metra, z metra do pociągu, z pociągu do autobusu i z autobusu do pociągu).
Podróż trwała tak długo z powodu remontu metra, o którym dowiedzieliśmy się od pewnej miłej Włoszki, która wytłumaczyła nam to mieszaniną języków: włoskiego, angielskiego i migowego.
Gestykulacja rękami okazała się najskuteczniejsza, gdyż Włosi nie znają angielskiego, a my nie znamy włoskiego.
Po długiej, wyczerpującej podróży dotarliśmy w końcu do celu.
Mieszkaliśmy przy długiej, malowniczej ulicy Via Cassia, wzdłuż której ciągnęły się piękne, wysokie palmy, oraz kolorowe budynki.



Zmęczeni podróżą mieliśmy nadzieję na wspaniałe wakacje, o których tak długo marzyliśmy.
Jednak przy wejściu do naszego pokoju czekało nas rozczarowanie...

Paula: Kiedy otworzyliśmy drzwi pokoju stanęłam, jak wryta. Wyglądał strasznie! Dwa wąskie łóżka ustawione po przeciwstawnych stronach małego pokoju, mikroskopijna szafa, a co najgorsze umywalka i bidet za prysznicową zasłoną ! Byłam przerażona, chciałam wracać do domu. Straciłam nadzieję, na wymarzone wakacje. Krzyknęłam "Jezus Maria!" na widok obrazu z wyżej wymienionymi postaciami. 
Nie tego się spodziewałam po tych wakacjach, nie liczyłam na wielki luksus, ale nie spodziewałam się korzystania ze wspólnej toalety... Mogłam mieć jedynie nadzieję, że ten tydzień szybko zleci, a reszta zaplanowanych atrakcji bardziej mi się spodoba...

A tu widok z naszego okna:



Mimo braku snu postanowiliśmy od razu zabrać się za zwiedzanie. Wyruszyliśmy zatem do centrum, żeby zobaczyć słynne na cały świat Koloseum.



Widok był niesamowity. Kiedy wyszliśmy z metra zaparło nam dech w piersiach na widok tej legendarnej budowli. Chcieliśmy wejść do środka, jednak żeby to zrobić musielibyśmy czekać w kolejce przez kilka godzin. Zadowoliliśmy się krótkim spacerem dookoła Koloseum.

Po chwili uśmiech na naszych twarzach znowu zbladł kiedy z zachmurzonego nieba zaczął padać rzęsisty deszcz, a całym Rzymem wstrząsnęły grzmoty.

Cali przemoknięci i przybici wróciliśmy do pokoju z nadzieją, że dalsza część pobytu będzie bardziej udana.
I słoneczna przede wszystkim...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz