"I wciąż ją kocham" jest książką, na której podstawie został nakręcony jeden z moich ulubionych filmów.
Oczywiście przez długi czas nie miałam pojęcia, ale kiedy tylko się o tym dowiedziałam, postanowiłam, że muszę przeczytać też książkę.
Jest to historia pięknej, lecz nie do końca szczęśliwej miłości, która musi stanąć przed próbą bardzo długiej rozłąki. Chłopak i dziewczyna (John i Savannah) się właściwie przypadkiem. Torebka dziewczyny spadła do morza, a John natychmiast skoczył do wody i wyłowił ją dla nieznajomej piękności.
Wystarczyły dwa tygodnie, aby bohaterowie zakochali się w sobie po uszy i postanowili, że wytrzymają rok rozłąki pisząc jedynie do siebie listy. Jednak niestety los nie był dla nich łaskawy i rok przemienił się w kilka lat, w trakcie których widywali się bardzo rzadko i tylko przelotnie.
Czy ich miłość jest w stanie przetrwać ?
W tle przewija się również historia niełatwej miłości między ojcem a synem, piękna i bardzo wzruszająca.
Oczywiście, jak to zwykle bywa, książka była jeszcze lepsza od filmu. Nie podobały mi się jedynie różnice między książką, a filmem (w książce główna bohaterka jest brunetką, czego nie mogłam sobie wyobrazić po oglądnięciu filmu, w którym grana była przez zjawiskową Amandę Seyfried, do tego w filmie Alan-chłopiec chory na autyzm był synem Tima, natomiast w książce był jego bratem). Oczywiście zawsze są pewne różnice między książką, a filmem, jednak te były dość znaczące (przynajmniej dla mnie). Gdybym w pierwszej kolejności przeczytała książkę, a dopiero potem oglądnęła film pewnie byłoby mi łatwiej zaakceptować te różnice, ale czytając książkę znałam film już niemal na pamięć.
Gorąco polecam wszystkim lubiącym romantyczne, wzruszające historie, które jednak nie są zbyt skomplikowane i wymagające. Jest to na pewno lekka książka, jak chyba każda pozycja Sparksa.
Czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie, nie szokuje, nie powala na kolana, ale jednak ma w sobie coś pociągającego.
A oto kilka najpiękniejszych scen z filmu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz